Tuż po głośnym proteście osób LGBT na Karkowskim Przedmieściu w Warszawie, który został brutalnie rozpędzony przez policję, Hanna Lis zamieściła na swoim Instagramie wpis, w który obwinia najważniejsze osoby w państwie o to, że pozwalają na mowę nienawiści wobec osób LGBT+.

Reklama

Dziennikarka zaczęła swoje przemyślenia od opisu reakcji jej córki, na furgonetkę fundacji Pro-life głoszącą homofobiczne hasła. To za zniszczenie tego pojazdu, Margot, aktywistka LGBT została aresztowana przez policję, czemu chcieli zapobiec protestujący na Krakowskim Przedmieściu młodzi ludzie.

”Geje gwałcą dzieci” - taki komunikat płynie z megafonu furgonetki anty- LGBT, która od kilku miesięcy straszy Warszawę. Traf chciał, ze przejeżdżała obok mnie i mojej Julki w dniu, w którym młoda przyjechała do Polski na wakacje z Amsterdamu. Prawie potknęła się o własne nogi widząc namalowane na samochodzie hasła zrównujące ludzi LGBT z pedofilami. Zapytała „mamo, czy to jest w Polsce legalne”? Tak. W Polsce legalnym jest brutalne szczucie przeciwko osobom nieheteronormatywnym.

Dalej Lis z oburzeniem pisze o tym, od kogo zaczęła się nagonka na osoby LGBT, z jaką mamy w ostatnim czasie do czynienia i twierdzi, że nie dziwi się coraz większej frustracji tych środowisk:

Oczywista mowa nienawiści nie jest ani ścigana, ani karana. Można codziennie w przestrzeni publicznej urządzać obrzydliwą nagonkę na grupę obywateli i ... nic. Czy to dziwi, gdy Prezydent RP krzyczy na wiecu, „LGBT to nie są ludzie”, a poseł rządzącej partii wtóruje mu w programie rządowej telewizji mówiąc „to nie są normalni ludzie”. Nie, nic już nie dziwi. Nie dziwi tym bardziej złość i frustracja LUDZI, którzy są codziennie opluwani i wyzywani od zboczeńców, odmieńców, tęczowej hołoty. Furgonetka spokojnie dalej sobie będzie jeździć i szczuć na mniejszości seksualne, za to młodzi ludzie będą zamykani w aresztach za sprzeciw wobec nazywania ich „gejami, którzy gwałcą dzieci”. Rozumiem ich złość, rozumiem ich frustracje, rozumiem ich zgorzknienie i poczucie bezsilności. Bo państwo, zamiast stanąć w obronie słabszych i prześladowanych wsadza ich do aresztu. Broni pomników, ale nie broni ludzi. Kilka dni temu grupa agresywnych kiboli wrzeszczała „jeb***ć pedały„, paląc przy tym tęczową flagę w centrum Warszawy. Czy ktoś został zatrzymany? Przewieziony na dołek? Nie.

Reklama

Na koniec Hanna Lis zapewnia, że stoi murem za osobami LGBT+:

Moi drodzy Przyjaciele LGBT+: nie jesteście sami. Dziś wszyscy przyzwoici ludzie są LGBT, a tęcza jest symbolem nas wszystkich. Symbolem braku przyzwolenia na dyskryminację, szczucie i obrażanie. Symbolem sprzeciwu wobec dehumanizacji LUDZI (a nie ideologii) ze względu na ich orientację seksualną. Miłość to miłość. Nie dajmy się zastraszyć. 🌈#loveislove @kph_official @grupastonewall @adbodnar

W komentarzach pod postem Hanny Lis wywiązała się gorąca dyskusja, bowiem znalazło się sporo internautów, którzy nie zgadzają się z przedstawionym przez nią punktem widzenia. Dziennikarka nie dała się jednak wciągnąć w polemikę uważając zapewne, że wszystko co miała do powiedzenia w tym temacie, zawarła w swoim poście.