Dorota Wellman jest przykładem na to, że nie mając sylwetki w rozmiarze S, można zyskać sympatię widzów, jeśli tylko ma się ciekawą osobowość i coś interesującego do powiedzenia. Niestety wciąż są osoby, które atakują ją nie za to, co mówi, a jak wygląda.

Reklama

Słyszę o sobie "świnia", "baleron", "wieloryb". Nie będę się wieszać z tego powodu, bo to jest dla mnie mało istotne. Ja wiem, kim jestem. A to, że ktoś lubi pluć, to niech sobie pluje. Myślę, że nie należy się tym przejmować - powiedziała w instagramowej rozmowie z Agatą Młynarską

Gospodyni "Dzień Dobry TVN" dodała, że choć próbowała zawalczyć o szczuplejszą sylwetkę, nie udało jej się osiągnąć oczekiwanego rezultatu:

Ja się poddawałam wielokrotnie terapiom pod okiem lekarzy, dlatego udało mi się schudnąć przez wiele lat ponad 30 kilogramów, ale moja waga dalej już nie rusza

Reklama

Wellman zdradziła także, że jej problemy z wagą zaczęły się po ciąży i są uwarunkowane hormonalnie:

Moja waga to konsekwencja zaburzeń gospodarki hormonalnej, które będą ze mną do końca życia. No albo można było mieć dziecko, albo zaburzenia hormonalne, to ja już wybieram dziecko i nawet nie dyskutuję - powiedziała dziennikarka.