"W pustyni i w puszczy" od dekad jest w kanonie lektur szkolnych, dlatego niemal każde polskie dziecko zna historię Stasia i Nel oraz pomagającego im w wędrówce przez Afrykę Kalego. Problem polega na tym, że napisana w początkach XX wieku powieść przedstawia ówczesny sposób myślenia o mieszkańcach Afryki. Taki zarzut wobec dzieła Sienkiewicza pojawiał się już wcześniej, jednak dyskusja na ten temat rozgorzała na nowo po światowych protestach przeciwko rasizmowi, do jakich doszło po zabójstwie czarnego Amerykanina Geora Floyda przez policjanta.
Tamara Gonzales Perea, która z racji swoich egzotycznych korzeni sama wielokrotnie doświadczała rasizmu, zgadza się z opinią, iż w "Pustyni i w puszczy" to powieść szkodliwa:
To książka, która pomimo wielu swoich wspaniałych cech, uczy pogardy, braku szacunku i poczucia wyższości nad każdym, kto nie jestem białym chrześcijaninem. Jaki jest cel indoktrynowania uczniów myśleniem o świecie sprzed stu sześćdziesięciu lat? Książek o przygodach dzieci nie brakuje na rynku wydawniczym i nie powinny nas przy "W pustyni i w puszczy" trzymać sentymenty, które kolejnym pokoleniom wypaczają obraz świata. (…) W świecie śmierci z powodu koloru skóry, nie pozostaje nic innego jak stwierdzić, że Kali ma twarz George’a Floyda - powiedziała w rozmowie z Plejadą
Tamara dodała, że ona sama bardzo często była dyskryminowana przez rówieśników z uwagi na swój kolor skóry, dlatego uważa, że tak ważne jest uczenie dzieci szacunku do każdego człowieka
To jedna z podstawowych lektur, z której dzieci czerpią wiedzę o Afryce. Ktoś powie, że to jest fikcja literacka – oczywiście. Jednak inaczej taką fikcję odbierają dzieci, a inaczej dorośli. Nie widzę problemu w tym, że ta książka jest ogólnodostępna i nie chodzi przecież o to, że ma zostać teraz wpisana na listę książek zakazanych, ale niech czytają tę pozycję dorośli, a nie dzieci w szkole podstawowej. Młode umysły odbierają wiele treści dużo dosadniej. Trudno jest potem dziecku wytłumaczyć, że chociaż "w tej książce każdy czarny jest dziki, głupi i kradnie", to w rzeczywistości tak nie jest.
O "W pustyni i w puszczy" znów zrobiło się głośno po tym, jak jedna z polonistek wystosowała do ministra edukacji petycję z żądaniem usunięcia powieści z kanonu lektur szkolnych. Z akcji zbierania podpisów wycofała się po tym, jak na jej głowę spadła lawina hejtu.