Dzięki marihuanie rzeczywiście następuje pewnego rodzaju zmiana percepcji, ale taka, którą się zna i której się pożąda - dodaje gwiazda.
Zdaniem Kory w czasach, gdy marihuana była legalna nikt nie wstydził się przyznawać, że ją pali.
A paliło wielu moich znajomych. Od kiedy jest substancją zakazaną, ludzie głośno o tym mówić przestali. Nie ze wstydu, tylko ze strachu przed więzieniem. To, co jest teraz, to paranoja. Powiedzmy sobie szczerze: jak państwo ma możliwość, to będzie karało na wszelkie dostępne mu sposoby, bo łatwiej złapać jakiegoś młodego
człowieka z marihuaną niż prawdziwych przestępców - uważa piosenkarka.
Zdaniem Kory jest jeszcze jeden poważny argument za legalizacją marihuany.
Jest to kontrola państwa dotycząca tego, co pojawia się na rynku. Ja i Kamil sami byliśmy ofiarami źle hodowanej, skażonej narkotykami ciężkimi marihuany, która nie daje nic z tego haju, jaki daje roślina czysta, a po prostu niszczy i to w sensie dosłownym. Ja rozumiem, restrykcyjne zakazy w przypadku ciężkich narkotyków, ale w przypadku marihuany jakoś one do mnie nie przemawiają - zaznacza Kora i dodaje: Nie znam nikogo, kto by umarł po marihuanie, a znam dziesiątki osób (włącznie z moją rodziną), które umarły przez alkohol. Ja jestem za legalizacją, ale nie za paleniem od rana do wieczora. Tylko nie tkwijmy w tej paranoi, która jest teraz, by nie wsadzać za to ludzi do więzienia.