Bogaci? Zamożni? Oto, gwiazdy PRL-u, którym się powodziło!
1 Jak powodziło się gwiazdom w PRL-u?
2 Jako syn komunistycznego premiera, mógł pozwolić sobie na wystawne życie. Rajdy samochodowe, drogie auta, podróże po świecie… Wszystko to działało na kobiety jak magnes
AKPA
3 Wśród aktorów, którzy świetnie radzili sobie finansowo w okresie PRL-u był Władysław Hańcza. Kiedy w latach 70. przeciętne miesięczne zarobki wynosiły 4 tys. złotych, odtwórca Macieja Boryny w "Chłopach" otrzymywał 2,5 tys. za dzień zdjęciowy
AKPA
4 Serialowy porucznik Sławomir Borewicz, Bronisław Cieślak, w pierwszej serii "07 zgłoś się" w 1976 roku dostawał 1000 zł za dzień zdjęciowy - pisze fakt.pl
AKPA
5 O wysokości stawek kilku najwybitniejszych aktorów wyrokowała specjalna komisja. Do grupki wyróżnionych należał m.in. Władysław Hańcza, pamiętny Boryna z "Chłopów". Poza dyplomowanymi aktorami w ministerialnych biuletynach ujmowano również osoby, które nie posiadały formalnie potwierdzonego statusu zawodowego, ale w drodze wyjątku miały przyznaną aktorską stawkę. Do tych osób należał między innymi pisarz i kamieniarz Jan Himilsbach - podaje swiatseriali.pl
AKPA
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Komentarze(3)
Pokaż:
Gdy się patrzy na sytuację wokół SKOK-ów i Biereckiego, kiedy się czyta kolejne teksty „niepokornych lobbystów” senatora, widać, jak fundamentalny błąd popełnili kiedyś twórcy Amber Gold. Żeby się osłonić, zatrudnili w swoich liniach lotniczych syna Donalda Tuska. Nic im to nie pomogło, bo kiedy się okazało, że Amber Gold jest piramidą finansową, firma upadła, a oni trafili do aresztu. Tusk ojciec ani syn nie pomogli, sami mieli przez to kłopoty polityczne, wizerunkowe.
Amber Gold powinno było zatrudnić i sponsorować braci Karnowskich. Amber Gold powinno było wspierać i zatrudniać polityków PiS, powinno było wspierać Lecha Kaczyńskiego - uzyskując w zamian totalną lobbystyczną lojalność. A kiedy afera wokół Amber Gold już wybuchła, symboliczną sztabkę złota powinien od nich przyjąć o. Rydzyk gwarantując tym samym ich „polskość”, „katolickość”, a przede wszystkim „uczciwość”. Tak jak w 2013 roku, kiedy pojawiły się już informacje o kłopotach kas, uroczyście „zapisał się do SKOK-ów”, uczynił członkiem kas całą fundację „Lux Veritatis”.
Amber Gold istniałoby do dzisiaj, a miliony ludzi uznających o. Rydzyka i braci Karnowskich za autorytety codziennie zakładałyby tam nowe „lokaty”. Straty generowane przez tę piramidę finansową spłacałby skarb państwa albo Bankowy Fundusz Gwarancyjny. A jakby nie chciały dalej spłacać, Amber Gold w apogeum kampanii wyborczej wypuszczałoby na rynek kolejny „tygodnik” albo kolejną „gazetę”. Atakując tych wszystkich, którzy nie chcieliby płacić na Amber Gold publicznego haraczu.