Ta moda na dmuchańce z Chin to szczyt obciachu. Babie się nie chce pływać i smaży się na materacu. Widziałam właśnie w Chorwacji taką osadę z Polski trzy dmuchańce, w tym jeden różowy łabędź no i dmuchane pływające palemki, w których umieszczone były drinki. Większej siary nie widziałam, ale okazuje się że może być większa, publikowanie tego w sieci.
Widziałem coś jeszcze lepszego, będąc na wakacjach w Bułgarii. Polski brzuchaty buraczek opalał się cały dzień przy basenie hotelowym w koszulce z orłem i wielkim napisem "Polska", aż postanowił popływać i wrzucił do basenu wielkiego dmuchanego delfina i postanowił na niego wskoczyć dopingowany przez swoją niezbyt urodziwą drugą połówkę słowami "dajesz ku.. dajesz". Jego luba oczywiście dokumentowała wyczyny swojego towarzysza jakimś telefonem jedynej dopuszczalnej marki samsung z różowym świecącym kondonem z tył. Niestety nasz rodak przecenił swoje możliwości i niedocenił rozmiarów swojej tuszy więc nie trafił w delfina tylko obok, w dodatku z wielkim plaskiem. Część ludzi siedzacych obok miała dobry ubaw, a cześć tych, któzy zostali ochlapani przeklinała wszystko co polskie w różnych językach. To był niestety jeden z tych moementów gdy cały partriotyzm zniak, a dume narodową szlag trafia
Aby go zobaczyć przejdź do strony z najnowszymi komentarzami.