Rannych na polu walki żołnierzy przetransportowuje się do bazy w Niemczech. Kiedy dojdzie do śmierci mózgu, mężczyzn sztucznie podtrzymuje się przy życiu, aż do przyjazdu rodziny. Najbliżsi mają wtedy czas, aby się pożegnać… a następnie podpisać dokument, w którym wyrażają zgodę na pobranie narządów.
Taki dokument podpisało 36 rodzin i tym samym wyraziły zgodę na pobranie organów swoich bliskich. Narządy trafiły w większości do Niemców, ale także do mieszkańców Belgii, Austrii, Chorwacji i innych krajów europejskich - informuje newser.com.
Powód dla którego organy zabitych żołnierzy nie trafiają do USA jest prosty. W wypadku pojawienia się dawcy, należy działać bardzo szybko. Lekarze mają zaledwie 24-36 godzin na pobranie i przeszczepienie narządu.
Komentarze(5)
Pokaż:
Niemcy zawsze byli dobrzy w handlu śmiercią. Pamiętam, iż dokonując transfuzji krwi oficerowi SS rannemu na froncie wschodnim w czasie II wojny światowej wypompowani ją z rosyjskich dziewczyn, które następnie zakopano w mogile zbiorowej. Sytuację transportu rannych żołnierzy amerykańskich do bazy niemieckiej w celu pozbawienia ich organów oceniam podobnie.
wszystkim trupom z urzedu powinni wyciągać narzady a rodzinie dac fantom kukłe pokrywe srodek dla panstwa nie dla kleru
W twoim przypadku bym tak zrobił.
po śmierci oddam swojego trupa do zabawy ja nie chce byc pogrzebany przez kler
Nie masz szacunku dla ludzkiego ciała i zwłok. Musisz mieć bardzo niską własną ocenę . Natomiast w przypadku pobrania organów jest pewna wątpliwość, czy należy ratować komuś życie, czy może warto pobrać organy , bo ktoś da łapówę i to się opłaci. Z tego co się orientuję, to w NRF jest spore zainteresowanie organki i wielu ludzi czeka na przeszczepy, a tacy ludzie są w stanie wiele zapłacić. Nie wiadomo jakie jest prawo w Afganistanie, ale rygorystyczne niemieckie zakazy prawne dotyczące przeszczepów, tam chyba nie obowiązują .