Cudowne expose Kopacz i pojednanie Tuska z Kaczyńskim. MEMY TYGODNIA
1
2
3 Grzegorz Schetyna rozpoczął urzędowanie jako minister spraw zagranicznych.A jakie są jego ambicje?
4 Ryszard Kalisz żalił się na niskie zarobki polityków. Internauci nie mieli więc dla niego litości.
5 Obietnice, jakimi sypała Ewa Kopacz w trakcie expose, wciąż są powodem do internetowych żartów.
7
8 Zdaniem Joachima Brudzińskiego, podając rękę Donaldowi Tuskowi Jarosław Kaczyński "zneutralizował groźną pułapkę, zastawioną na niego przez PO".
9 Wicemarszałek Sejmu Elżbieta Radziszewska zapewnia, że w budżecie są pieniądze na nowe wydatki związane z obietnicami Ewy Kopacz. Internauci obawiają się jednak innego scenariusza.
10 Awantura pomiędzy Kingą Dunin i Ignacym Karpowiczemsprawiła, że środowisko literatów zdetronizowało celebrytów w kategorii największej żenady roku.
11 Jarosław Kaczyński stwierdził, że podając rękę Donaldowi Tuskowi gratulował mu awansu. A do zdradzała mowa ciała prezesa?
12 Podczas expose z ust Ewy Kopacz padło wiele obietnic.A co zdradzała mowa ciała pani premier?
14 Prof. Jan Hartman napisał na swoim blogu, że warto rozpocząć dyskusję na temat legalizacji związków kazirodczych. Nawet dla postępowego Janusza Palikota, to chyba zbyt wiele.
15 Zdaniem posłanki Pawłowicz, Hartmana swoje poglądy o kazirodztwie powinien najpierw wypraktykować we własnej rodzinie i podzielić się wrażeniami!
16
demotywatory.pl
Komentarze(14)
Pokaż:
Niezależne media podają, że polska prokuratura, dysponuje ekspertyzą, wykluczającą, aby polski, rządowy Tu-154M Lux (101) uderzył w "pancerną" brzozę. Dokument ten, został jednak nie wiadomo dlaczego, utajniony.
Jest to ekspertyza oparta na badaniu tzw. polskiej czarnej skrzynki (ATM-QAR), wykonana wkrótce po katastrofie smoleńskiej (już w kwietniu 2010 r.) i znajdująca się w posiadaniu prokuratury, która jednoznacznie przeczy, ustaleniom Tatiany Anodiny i komisji Millera.
To ekspertyza techniczna zatytułowana „Deszyfracja i analiza danych z pokładowych rejestratorów parametrów samolotu Tu-154M nr boczny 101 Sił Powietrznych RP, który uległ katastrofie 10 kwietnia 2010 r.”. Wpłynęła ona do prokuratury wojskowej w lipcu 2011 r. i według informacji „GP” znajduje się w tomie nr 203 akt śledztwa smoleńskiego.
W ekspertyzie – sporządzonej przez producenta tzw. polskiej czarnej skrzynki w tupolewie, firmę ATM – kluczowy jest załącznik nr 3, noszący nazwę „Tabela odtworzonych wartości wysokości lotu i odległości od początku pasa trzech ostatnich minut zapisu”. Zawarte są w nim dane pozwalające na odtworzenie ostatnich sekund lotu, a więc wysokość Tu-154 w odniesieniu do poziomu początku pasa startowego (położonego, przypomnijmy, 255 m nad poziomem morza) oraz odległość samolotu od początku pasa startowego.
Na jakiej wysokości, według ekspertyzy ATM, był w momencie rzekomego zderzenia się z brzozą polski tupolew? W dokumencie można przeczytać, że w odległości 928 m od progu pasa samolot leciał na wysokości 4 m nad progiem pasa (czyli 259 m n.p.m.), a w odległości 849 m od progu pasa znajdował się już na poziomie 7 m nad progiem pasa (czyli 262 m n.p.m.). Brzoza smoleńska, co stwierdza raport MAK, rosła tymczasem w odległości 855 m od progu pasa startowego i – uwaga – na wysokości 248 m n.p.m. Oznacza to, że według ekspertyzy ATM samolot w chwili rzekomego zderzenia się z „pancernym” drzewem leciał na wysokości od 11 do 14 m nad powierzchnią gruntu! W żaden sposób nie mógł więc zderzyć się z brzozą, która – zgodnie z ustaleniami MAK i komisji Millera – została uszkodzona na wysokości około 5 m nad ziemią.
Dane z UKRYWANEJ ekspertyzy ATM to jeden z ważniejszych dowodów na prawdziwość ustaleń ekspertów współpracujących z zespołem parlamentarnym pod kierownictwem Antoniego Macierewicza. Naukowcy ci od 2010 r. – na podstawie rozmaitych INNYCH badań i eksperymentów (m.in. analizy mechanicznych uszkodzeń skrzydła, badania zapisów komputera pokładowego itd.) – formułowali tezę, że to nie brzoza odpowiada za zniszczenie tupolewa.
Opinia ATM jest też znana członkom komisji Millera, bo właśnie dla niej niedługo po katastrofie została sporządzona. Konkluzji, wypływających z danych znajdujących się w ekspertyzie, próżno jednak szukać w osławionym raporcie Millera. Co więcej – członkowie rządowej komisji podają publicznie informacje SPRZECZNE z liczbami zawartymi w opinii ATM. Kiedy w kwietniu 2013 r. grupa senatorów Prawa i Sprawiedliwości skierowała do Macieja Laska czternaście pytań dotyczących katastrofy smoleńskiej, odpowiedź na jedno z nich brzmiała: „Zderzenie z brzozą nastąpiło na wysokości około 1,1 m względem poziomu pasa startowego”.
FAKTY SĄ WIĘC TAKIE, ŻE TAK Z DANYCH ZAWARTYCH W UTAJNIONEJ, I UKRYWANEJ, PROFESJONALNEJ, EKSPERTYZIE, ODCZYTU JEDYNEJ I NAJNOWOCZEŚNIEJSZEJ, POLSKIEJ, TZW. CZARNEJ SKRZYNKI, ZAINSTALOWANEJ W POLSKIM, RZĄDOWYM SAMOLOCIE, TU-154 M LUX (101), SPORZĄDZONEJ PRZEZ JEJ PRODUCENTA, FIRMĘ ATM, pt. „Tabela odtworzonych wartości wysokości lotu i odległości od początku pasa trzech ostatnich minut zapisu”, KTÓRE POZWALAJĄ NA ODTWORZENIE OSTATNICH SEKUND LOTU, A WIĘC TAKŻE WYSOKOŚCI LOTU W ODNIESIENIU DO POZIOMU POCZĄTKU PASA STARTOWEGO, (położonego, przypomnijmy, 255 m nad poziomem morza) oraz odległości samolotu od początku pasa startowego, KTÓRA TO EKSPERTYZA, OD 2011 ROKU ZNAJDUJE SIĘ W POSIADANIU POLSKIEJ PROKURATURY WOJSKOWEJ,
JAK I NA PODSTAWIE CAŁKOWICIE NIEZALEŻNYCH, ROZMAITYCH, INNYCH BADAŃ I EKSPERYMENTÓW (m.in. analizy mechanicznych uszkodzeń skrzydła, badania zapisów komputera pokładowego itd.) PRZEPROWADZONYCH PRZEZ EKSPERTÓW, NAUKOWCÓW, SPECJALISTÓW, PROFESORÓW WYŻSZYCH UCZELNI, POLSKICH
I ZGRANICZNYCH, współpracujących z zespołem parlamentarnym pod kierownictwem Antoniego Macierewicza,
JASNO I JEDNOZNACZNIE WYNIKA, że 10 kwietnia 2010 r. polski,rządowy, samolot Tu-154 M LUX (101), przeleciał PRZYNAJMNIEJ KILKA METRÓW NAD, tzw. smoleńską, "pancerną" brzozą. – wynika z profesjonalnej ekspertyzy, która od 2011 r. znajduje się w posiadaniu prokuratury wojskowej. Do treści opinii dotarła „Gazeta Polska”.
Poza tym, jej majątek, to toyota yaris z 2007 roku (wyceniona na 18,5 tys. zł) oraz skromne mieszkanie
o powierzchni 43 metrów kwadratowych.
Nowa premier, ma też szefa doradców, w osobie byłego ministra, Jacka Rostowskiwgo vel Jana Antony Vincent-Rostowskiego, posiadajacego podwójne obywatelstwo a więc zobowiązanego do lojalności wobec co najmniej dwóch państw.
Co najmniej dwóch, bo oprócz lojalności wobec Polski i Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, być może, jest także zobowiązany do lojalności wobec Federacji Rosyjskiej, gdyż był osobistym doradcą d/s makroekonomicznych, prezydenta Władimira Władimirowicza Putina, za jego pierwszej kadencji, na urzędzie prezydenta FR.
Jacek Rostowski, były minister finansów, będzie szefem doradców nowej premier, Ewy Kopacz. Rostowskiego nie darzy sympatią, nawet prezydent Bronisław Komorowski, który publicznie krytykował wcześniejszy pomysł, aby uczynić go szefem MSZ w rządzie Kopacz. Rostowski był ministrem finansów w latach 2007–2013. W tym czasie zadłużenie Polski zwiększyło się o 357,4 mld zł.
Ze względu choćby na powyższe fakty, niektórzy twierdzą, że Polska robi z siebie pośmiewisko i nie dba
o własne bezpieczeństwo.
Albowiem, na czele rządu stoi kobieta, której małżeństwo się rozpadło, która z finansowego, ba ze zwykłego, ludzkiego, punktu widzenia jest całkowitym nieudacznikiem. Jest zadłużona po uszy. W sytuacji, gdyby za rok straciła mandat poselski i nie znalazła pracy lub musiała pracować jak miliony Polek, za tysiąc parę złotych, to za niespłacanie kredytu, komornik zabrał by jej mieszkanie, a ona sama, została by, z wciąż potężnym długiem ...
Jak by tego było mało, sprawując urząd szefa rządu, ma za doradcę wielopaństwowca, który, Bóg tylko wie, komu tak naprawdę służy, który sprawując urząd ministra finansów, przyczynił się do zwiększenia zadłużenia Polski, o co najmniej 357,4 mld zł.
Coś takiego, nie mogłoby się zdarzyć w żadnym, innym, cywilizowanym kraju.
W żadnym innym państwie, osoba o takim statusie rodzinnym i tak zadłużona nie mogła by sprawować urzędu szefa rządu a osoba zobowiązana do lojalności wobec kilku państw, nie mogłaby sprawować funkcji ministra czy szefa doradów premiera rządu.
Jeżeli nie pomogą nam Amerykanie, a na to się nie zanosi, to w razie agresji putinowskiej Rosji na Polskę, znów zostaniemy sami ...
Na początku września głośno było o utworzeniu tzw. natowskiej szpicy, która miała być gwarancją bezpieczeństwa dla krajów bałtyckich i Polski w razie rosyjskiej agresji. Wystarczyło jednak kilka tygodni, żeby pojawiły się wątpliwości, co do sensu jej powstania. Jak podał niemiecki tygodnik „Der Spiegel”, z tego powodu doszło nawet do słownej utarczki między generałami NATO. Jednocześnie resort obrony Niemiec oświadczył, że nie ma wystarczającej ilości sprzętu, żeby program realizować.
Uzyskanie gotowości bojowej tzw. szpicy NATO w ciągu 48 godzin jest nierealne – powiedział podczas spotkania 28 państw NATO, które odbyło się w połowie września w Wilnie, najwyższy rangą wojskowy USA generał Martin Dempsey. W opinii wojskowego, aby spełnić te warunki, żołnierze „będą musieli praktycznie spać w mundurach”. Swój sceptycyzm ws. szpicy wyrazili również szefowie innych sztabów.
Wg niemieckiego tygodnika, doszło do ostrej wymiany zdań, między Dempseyem a głównodowodzącym NATO w Europie – Philipem Breedloveem. Breedloveem, miał stwierdzić, że swoją krytykę Dempsey powinien przedstawić raczej sekretarzowi stanu USA, Johnowi Kerryemu i ministrowi obrony Chuckowi Hagelowi. Bowiem to oni, zaakceptowali ten plan, podczas szczytu NATO W Walii. Chodzi o spotkanie z początku września, które odbywało się podczas rosyjskiej agresji na Ukrainę. Aby wzmocnić bezpieczeństwo członków Sojuszu Północnoatlantyckiego w Europie Środkowej i Wschodniej, postanowiono utworzyć wtedy tzw. szpicę. Siły szybkiego reagowania, liczące od 3 do 5 tys. żołnierzy. Mieliby oni, w ciągu od dwóch do pięciu dni, stawić się w jakimkolwiek z krajów NATO.
Jednocześnie ministerstwo obrony Niemiec zakomunikowało, że nie jest w stanie w całości spełnić zobowiązań związanych z obroną krajów bałtyckich. Jak powiedziała w wywiadzie dla „Bild am Sonntag” szefowa resortu, Ursula von der Leyen, Bundeswehra ma problemy ze sprzętem. Zgodnie z ustaleniami, w razie potrzeby Berlin miałby w ciągu 180 dni dostarczyć m.in. 60 myśliwców Eurofighter Typhoon.
Tymczasem, po inspekcji, wyniki której opublikowano 25 września, okazało się, że z 406 bojowych wozów piechoty Marder, sprawnie działa obecnie 280. Z 180 transporterów opancerzonych – tylko 70 pojazdów. Z 31 helikopterów Tiger natychmiast startować może tylko 10. Z 109 myśliwców Eurofighter – tylko 42. Wg min. von der Leyen, głównym problemem jest brak części zamiennych dla samolotów i śmigłowców lotnictwa marynarki wojennej.
Jak rozumieć to, co z dumą, głosiła Kopacz przed wygłoszenim swojego expose - że, w razie zagrożenia, pierwsza zwieje w zaciszne miejsce, bo tak rozumie troskę o bezpieczeństwo. Zdaniem szefowej Rady Ministrów ucieczka lub chowanie się po kątach jest zachowaniem racjonalnym i najbardziej opłacalnym.
Ta cytowana już po wielekroć pierwsza wypowiedź Ewy Kopacz ukazująca jej sposób myślenia o obronności, budowaniu sojuszy z sąsiadami czy żywotnych interesach Rzeczypospolitej, rzuca również nowe światło na jej działania w Moskwie tuż po katastrofie smoleńskiej.
Przypomnijmy – Rosjanie robili wówczas wszystko, co chcieli, z bezczeszczeniem ciał ofiar włącznie. Dziś jest już zupełnie jasne, iż mogli tak się zachowywać, bo nie czuli najmniejszej presji ze strony ministra konstytucyjnego rządu RP, najwyższego rangą urzędnika Rzeczypospolitej, w osobie E.Kopacz, która została oddelegowana do stolicy Federacji Rosyjskiej przez samego premiera.