Imre F. stoi teraz przed sądem. Jak mówi, chciał tylko odpłacić za kiepski żart, jaki wcześniej zrobił mu jeden z jego polskich kolegów z pracy. Nie mówi jednak, co go zraniło.

Wszyscy bohaterowie tej historii mieszkali i pracowali razem na rolniczej farmie Tofthill w pobliżu Glencarse. Węgier zaczaił się na Polaka na dachu jednego z baraków, w których spali robotnicy. Dla niepoznaki założył na twarz maskę ducha i dodatkowo przywdział wełnianą czapkę i chustę bandankę.

Reklama

Kiedy niczego nie spodziewający się Polak, w towarzystwie dwóch kolegów, przechodził w pobliżu budynku, Imre F. zeskoczył z dachu i rzucił się na swoje ofiary. Oskarżony trzymał w ręku myśliwski nóż.

Zaatakowani uciekli. Byli przerażeni. O wszystkim powiadomili przełożonego, który niezwłocznie wezwał policję. Węgier uznany został winnym zakłócenia spokoju i posiadania niebezpiecznego narzędzia. Wyrok niefortunny żartowniś usłyszy w połowie stycznia. Jednak juz teraz wiadomo, że Imre F. straci pracę.

Reklama