W programie nie obyło się oczywiście bez wyzwisk Dody pod adresem Justyny Steczkowskiej. Jurorka show, w spiętych włosach i nieco przepaloną twarzą, najwyraźniej przejęła się swoim wizerunkiem i znowu dopiekła prowadzącej program - komentuje "Fakt". Na początek przekazała jej tekturę ze swoją podobizną, która miała jednak wyciętą twarz, tak by każdy, kto będzie w jej posiadaniu, mógł poczuć się w jej skórze.
Przy następnej nadarzającej się okazji także doszło do małego spięcia. Doda przypomniała, że pierwsza grupa uczestników jeździła do utworów artystów jednego przeboju. "Ja bym wolała, byście tańczyli do piosenek Jusi - właściwie jednej" - wyjawiła piosenkarka w czasie, kiedy jury oceniało Katarzynę Zielińską.
W programie nie obyło się też bez scen mrożących krew w żyłach. Aktor "Barw szczęścia" Samuel Palmer podczas kręcenia piruetu wywrócił się ze swoją partnerką z wielkim impetem na taflę lodowiska.Na szczęście skończyło się jedynie na strachu i kilku siniakach - donosi bulwarówka.
Na uwagę zasługuje też pozakonkursowy występ Pawła "Konja" Konnaka. Tym razem autor kultowego show "Lalamido" przebrał się za... Jolantę Rutowicz. Potrzebę kolejnego występu w show "Gwiazdy tańczą na lodzie" skwitował krótko: "Mam więcej komorników niż Stocznia Gdańska" - pisze "Fakt".