Teraz Marek Włodarczyk sam się przechadza po swoim gustownie urządzonym mieszkaniu na warszawskim Wilanowie - pisze "Fakt".

Włodarczyk myślał, że po 24 latach życia na emigracji w Niemczech wreszcie udało mu się wrócić na stałe do Polski. Sądził, że jego niemiecka partnerka Karen Friesicke zaakceptuje taką zmianę i że właśnie tu przyjdzie mu się przy niej zestarzeć. Stało się inaczej.

Włodarczyk wyemigrował z kraju po stanie wojennym. Przez przeszło dwadzieścia lat pracował w Niemczech jako aktor. Tam właśnie poznał Karen, z którą ma dwójkę synów Vincenta (15 l.) i Simona (10 l.). Razem mieszkali w Hamburgu. Kiedy dostał rolę przystojnego komisarza Zawady w polskim serialu "Kryminalni", bardzo to utrudniło jego kontakty z rodziną.

"Widujemy się dwa, trzy dni w miesiącu" - żalił się wtedy "Faktowi" aktor, który pracował na planie serialu w Warszawie po 10-12 godzin dziennie. To była zbyt długa rozłąka. Dlatego wyszykował przytulne gniazdko na warszawskim Wilanowie, zapisał synów do szkoły z wykładowym niemieckim i sprowadził całą trójkę.

Chłopcy szybko zaaklimatyzowali się w stolicy, ale Karen zaczął doskwierać brak pracy. Jako niemiecka aktorka nie miała tu żadnych propozycji. Postanowiła wrócić do Hamburga. "Dwa lata była ze mną, ale wróciła z synami do Niemiec. Myślałem, że może się tu zaaklimatyzują i zaadaptują, ale Karen jest też aktorką, i to aktorką niemiecką, która chce pracować" - powiedział "Faktowi" Włodarczyk.

"Chłopcom było wszystko jedno, ale mama zdecydowała się na Niemcy" - dodaje. Ale nie przejmuje się tym zbytnio. "Jestem przyzwyczajony do takiego życia. Teraz będziemy się widywać w weekendy" - oznajmił.









Reklama