Gdy osiem lat temu fala powodziowa przyniosła na ich próg jednodniowe hipopotamie maleństwo, od razu nadali mu imię Jessie i przygarnęli do swojego domu. Jessie pije kawę na werandzie, je z kuchennego stołu, swobodnie chodzi po domu i obejściu.

Ostatnio nad Jessie zawisło jednak poważne niebezpieczeństwo. Okoliczni farmerzy grożą, że ją zastrzelą, jeśli nadal będzie niszczyć ich zasiewy. "Zwariuję, jeśli ona zginie" - niepokoi się Shirley. "To moje dziecko".

Reklama