Zaczęło się tak pięknie. Dziewczyny, kino, długi film... Niestety, Jan Dziedziczak nawet w takich okolicznościach nie potrafi uwolnić się od polityki - uważa "Fakt". Niewiele jest kobiet, które potrafiłyby zainteresować się mężczyzną, który na randkę bierze książkę byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza. A taki właśnie jest Dziedziczak - tuż po seansie urwał się do domu, by jak najszybciej zatopić się w lekturze - pisze bulwarówka.

Reklama

"Byliśmy ze znajomymi na klimatycznym filmie o warszawskiej Pradze, pt. <Rezerwat>. Wspólnie zjedliśmy też obiad. Ale podkreślam, że choć wybraliśmy seans w kinie w centrum handlowym, na zakupy nie poszedłem, bo nie lubię" - mówi "Faktowi" Dziedziczak.