Miał pecha, że stracił przytomność akurat w tym miejscu. Ale i ogromne szczęście, bo jego bezwładne chude ciało ułożyło się dokładnie między torami. Gdyby bowiem wystawił którąś z kończyn za bardzo w bok, z pewnością by ją stracił. Maszynista, który prowadził pociąg towarowy, zobaczył co prawda ciało chłopaka, ale nie mógł już zahamować. Skład był za ciężki.

Reklama

Jakież było jego zdziwienie, gdy okazało się, że chłopak przeżył a do tego nic mu się nie stało. Nie licząc guza, którego nabił sobie najwyraźniej próbując usiąść w nieodpowiednim momencie.

Dyrektor spółki kolejowej, do której należał pociąg, powiedział, opowiadając o zdarzeniu, że prześwit między jego podwoziem a torami wynosił zaledwie 30 centymetrów.