"Słyszałam, że mówi się o mnie: kochanka Władimira Putina. Ciekawe, co ludzie są jeszcze w stanie wymyśleć" - zastanawia się. "Swoją drogą być kochanką prezydenta to żaden wstyd" - dodaje żartobliwie w rozmowie z "Faktem".
Czy w tych plotkach jest choćby ziarnko prawdy? Ona sama twierdzi, że już skończyła przygody z mężczyznami. Dlaczego? Podobają jej się mężczyżni do czterdziestki. Ale nie łudzi się, że taki młody partner może się nią zainteresować. Z drugiej strony, choć prezydent Rosji w tamtejszych rankingach męskiej urody zdobywa pierwsze miejsce, obiektywnie rzecz biorąc daleko mu do ideału męskiej urody - czytamy w bulwarówce.
A może Brylska zachowuje dystans wobec panów, ponieważ jej małżeństwa nie przetrwały próby czasu? Nie żałuje jednak niczego, co się zdarzyło. Dużą sympatią i ciepłym uczuciem darzy swojego pierwszego męża. "To był dobry człowiek. Miał na imię Jan. Był matematykiem i fizykiem. Poznałam go, gdy miałam 17 lat" - opowiada Brylska. Pomimo wielkiej miłości związek rozpadł się z powodu... seksu. Byli dla siebie pierwszymi partnerami. "Takich błędów, jak wychodzenie za mąż za pierwszego partnera, nie należy robić" - wyznaje "Faktowi" filmowa Kama z "Faraona".
Drugie jej małżeństwo po 18 latach również przestało istnieć. Z perspektywy czasu ocenia swojego drugiego męża jako człowieka, który brał, nie dając nic w zamian. Życie nie oszczędziło jej też największej tragedii. W 1993 roku zginęła jej 20-letnia córka. Była to strata, z której Barbara Brylska do dziś nie może się otrząsnąć. Choć dawniej pracowała z pasją, teraz przyznaje, że gra, aby przeżyć. Mówi, że była już szczęśliwa. I na pewno romans z Putinem szczęścia by jej nie przyniósł - czytamy w "Fakcie".