Prokurator Wojciech Górski, który walczy z łódzkimi gangami wymyślił, by prezenty schować w... garażu, pod drewnem do kominka. W ten sposób jego malutki synek na pewno nie znajdzie świątecznego prezentu.

Inne schowki to pralka, czy mikrofalówka. Ale "Gazeta Łódzka" doradza ostrożność. Bo ktoś z domowników może urządzenie włączyć i prezent zniszczyć.

Reklama

Mikołajowy problem mają tez politycy, czy sportowcy. Słynny bramkarz, Jan Tomaszewski, niespodzianki cały czas woził w bagażniku. W wigilię odwracał uwagę córek, a potem szybko biegł po prezenty.

Rektor Politechniki Łódzkiej w swej bibliotece urządził prawdziwy skład zabawek. Wiedział, że dzieci grube tomy nie ainteresują, więc za nimi ukrył gry i klocki

Reklama

Ale dzieci, prędzej, czy później każdy schowek odnajdą. I nie dadzą sobie wytłumaczyć, że Mikołaj przyszedł wcześniej...