Tylko nieliczni mężczyźni przeszliby test, jaki zafundowała sobie właśnie bokserka. Poprosiła dowództwo sił powietrznych o możliwość pilotowania F-16. Dowództwo zgodziło się i użyczyło jej na półtorej godziny "Jastrzębia". Oczywiście, Rylik towarzyszył w podniebnych szaleństwach wytrawny pilot wojskowy, ale nie oznacza to, że wyczyn był tym samym łatwiejszy.
Agnieszka wykonała kilka niebezpiecznych i bolesnych dla ciała manewrów typu "beczka" i "zwrot". Przeciążenia, które wtedy wytrzymywała, dochodziły do 9G, co oznacza, że były dla niej 9-krotnie większe niż siła grawitacji. Normalny człowiek przeżywa wówczas prawdziwe katusze. Może tracić przytomność, mieć krwotoki w oczach, mózgu i płucach. Dla porównania warto powiedzieć, że jazda rollercoasterem albo skok na bungee to przeciążenia równe zaledwie 3G.
Oczywiście, zanim Agnieszka Rylik weszła do kabiny F-16, musiała przejść specjalne szkolenie. Ćwiczenia i badania trwały cały tydzień. Lot zorganizowano w 31. bazie lotniczej w Poznaniu-Krzesinach.
Gdy myśliwiec F-16 robi "beczkę" - czyli powietrzne salto - przeciążenie w kabinie jest takie, że normalny człowiek traci przytomność. Ale nie Agnieszka Rylik, która jako pierwsza Polka pilotowała tę maszynę. Mistrzyni boksu wytrzymała aż półtorej godziny ekstremalnego lotu z prędkością 2000 kilometrów na godzinę.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama