Bycie misską zapewnia chwile pełne wzruszeń, ale i wymaga ogromnych wyrzeczeń. Może przynieść też rozczarowania. Wbrew naszym wyobrażeniom o rajskim życiu misski Marzena Cieślik wcale nie miała tak kolorowo. Postanowiła o tym opowiedzieć "Faktowi", gdy dowiedziała się, że nie przekaże korony nowej zwyciężczyni tego tytułu.

Reklama

"Przez rok, kiedy nosiłam tytuł Miss Polonia, byłam zdana tylko na siebie" - mówi piękna Marzena. "Przez cały ten czas dużo dołożyłam do tego interesu, a nie odniosłam praktycznie żadnych korzyści. O wszystko musiałam starać się sama: o suknie, makijaż i fryzury, a czasem nawet o noclegi".

"Kiedy wysłano mnie na Konkurs Miss Świata, okazało się, że nic nie jest dla mnie przygotowane. Sama musiałam sobie wszystko kupić i za nic nie oddano mi pieniędzy" - mówi Marzena. "Jestem bardzo zmęczona tym rokiem, czuję się rozczarowana i został mi niesmak. Basia musi wiedzieć, że teraz nikt jej nie pomoże".

Tegoroczna Miss Polonia pochodzi z Łodzi. Poza urodą i nienaganną figurą (wymiary: 86 - 66 - 85) może pochwalić się tym, że biegle włada angielskim, bułgarskim, rosyjskim i serbskim.