W jednym z ostatnich wywiadów gwiazdor serialu "Mad Men" trzeźwo ocenił, że Hollywood nie promuje utalentowanych ludzi, ale "pieprzonych idiotów", jak Paris Hilton i Kim Kardashian.
Celebrytka odpowiedziała na atak argumentując, że nazywanie idiotą kogoś, kto prowadzi własną firmę, występuje w jednym z najpopularniejszych programów telewizyjnych, produkuje, pisze, projektuje i tworzy, jest przejawem bezmyślności.
Podczas rozmowy z dziennikarzem Mattem Lauerem Hamm obronił swoje stanowisko.
- Mój komentarz nie był bezmyślny - oznajmił aktor. - Był trafny. Programy promujące głupotę są częścią naszej kultury. Ja się z nią nie identyfikuję i nie rozumiem jej popularności, ale rzeczywistości nie zmienię. W telewizji musi być miejsce i dla ambitnych seriali, i dla programów reality. Dla każdego coś miłego.
- Zgadzam się ze wszystkim, co powiedział Jon - dodał Vincent Kartheiser, kolega Hamma z planu serialu "Mad Men".
- Widzowie lubią oglądać ludzi zachowujących się poniżej pewnego poziomu i dowartościowywać się ich kosztem. Mogą utwierdzać się wtedy w przekonaniu, że są od nich lepsi.
W serialu "Mad Men" Jon Hamm wciela się w postać Dona Drapera.