Paul Silva, fotoedytor "Daily Mail" zdradził, że zarówno agencje fotograficzne, jak i freelancerzy zalewają jego redakcję zdjęciami Pippy Middleton. Nie ukrywa też, że paparazzi czatują na młodszą siostrę księżnej Cambridge na progu jej domu.

Reklama

- Patrząc po zdjęciach, wygląda na to, że jej dom obserwują codziennie przedstawiciele 9 lub 10 agencji fotograficznych. Ilekroć wyjdzie po kawę albo wraca do domu z zakupów, mamy od 300 do 400 zdjęć - powiedział Silva.

Shutterstock

Pippa Middleton (właściwie Philippa Charlotte Middleton) stała gwiazdą po tym, jak swoją piękną kreacją praktycznie przyćmiła siostrę w dniu jej ślubu.

Cała Wielka Brytania oszalała na punkcie "pośladków Pippy". Media prześcigały się w kolejnych artykułach, które najpierw nakręcały fenomen Pippy, a następnie próbowały go wytłumaczyć.



Ostatnio jednak coś się zmieniło i niektórzy wydawcy obiecali, że dadzą młodszej siostrze księżnej Cambridge odpocząć.

"Daily Mail" zapowiedział, że nie będzie publikować zdjęć Pippy, jeśli nie pochodzą one z oficjalnego wydarzenia na które dziennikarze zostali zaproszeni.

- Nie ma sensu fotografować jej za każdym razem, gdy wyjdzie z domu, żeby zająć się własnymi sprawami - powiedział fotoedytor.

Większość brytyjskich dzienników przyjęło podobną linię.

Jeszcze przed ślubem Kate i Williama brytyjska organizacja monitorująca prasę - Press Complaints Commission - ostrzegała dzienniki, żeby nie prześladowały rodziny wybranki księcia Williama.

Fotografowanie członków rodziny królewskiej i ich partnerów stało się po tragicznej śmierci księżnej Diany tematem bardzo delikatnym.