Robert Biedroń, poseł z ramienia Ruchu Palikota, przyznaje w rozmowie z Piotrem Najsztubem, że istnieje coś takiego jak afrodyzjak władzy. A dowody na potwierdzenie tej tezy on sam otrzymuje na co dzień. "Jak idę w jakieś miejsce publiczne, widzę, że więcej osób się mną interesuje, nie tylko jako posłem, ale też w ten sposób. Dostaję różne propozycje mailowe..." - wyjaśnia.
Dopytywany, o jakie propozycje chodzi, odpowiada : "Seksualne". "Wiedzą, że jestem zamężny, więc matrymonialnych już raczej nie składają, ale seksualne tak. I tych ofert jest zdecydowanie więcej" - przyznaje Biedroń.
Z drugiej strony opowiada o sytuacjach, w których zdarza mu się udawać, że jest heteroseksualny. Jako przykład podaje wizytę w urzędzie celnym, związaną z kupnem samochodu. "Pani celniczka mnie na szczęście nie rozpoznała, cliłem samochód, musiałem donieść jakieś dokumenty, a nie mogłem ich donieść ja osobiście. I pani celniczka mówi: . I wolałem sam to załatwić, niż przyznać, że mój partner może to przynieść" - relacjonuje Robert Biedroń.
Przyznaje także, że boi się chodzić ciemnymi ulicami. Wspomina, że on i jego partner zostali kiedyś pobici. "Nie jestem taki odważny, jak się wydaje, jestem tak naprawdę (...) dupotrząsem" - mówi.