Jak donosi "Fakt":


- Choć sezon wakacyjny w pełni, Violetta Villas nie ma żadnych planów co do swojego wypoczynku. I powodem nie jest bynajmniej zdrowie czy niechęć do wyjazdów. Naszej wielkiej artystki po prostu nie stać na letnie wojaże.

Reklama

– Nigdzie się nie wybieram i nie zamierzam nigdzie wyjeżdżać, bo zwyczajnie mnie nie stać – zdradza Villas. Choć światowe wojaże nie są już dla niej, to diwa stara się nie skarżyć.

– Widziałam wiele pięknych miejsc na świecie, więc narzekać nie mogę – mówi. Teraz dla artystki znaczenie mają inne rzeczy. Rozwija się duchowo i cieszy z każdego dnia, starając się nie rozpamiętywać swoich lat świetności. – Nie myślę o tym, bo Pan Bóg i tak wiele w życiu mi dał zobaczyć – dodaje.


A kiedyś było zupełnie inaczej. Francuscy znawcy muzyki porównywali ją do Marii Callas.

– To głos prawdziwie zadziwiający. Nie chce się wierzyć jego sile i skali – pisały francuskie dzienniki.

Gdy śpiewała w Stanach nazywano ją białym krukiem wokalistyki światowej i specjalnie dla niej zatrudniono stylistę z domu mody Dior, który ją ubierał na występy. Teraz rzeczywistość wcale nie maluje się tak kolorowo. Pod koniec lat 90-tych Violetta Villas przeniosła się z okazałej willi w Magdalence do rodzinnego domu w Lewinie Kłodzkim, gdzie mieszka do dziś. Towarzystwo i opieką zapewnia jej przyjaciółka Elżbieta Budzyńska. Z biegiem lat dom, w którym zamieszkają obie panie podupadł. A one żyją nie tyle skromnie, co wręcz biednie.

>>> CZYTAJ TAKŻE: "Maryla, coś ty zrobiła?"