Oto fragment wywiadu, jaki Kawalec udzielił "Faktowi":

"Fakt": Powiedział pan, że serial „Ranczo” pana odczarował.

Jacek Kawalec: W pewien sposób tak. „Randkę w ciemno” prowadziłem 12 lat temu, ale do dziś jeszcze wychodzę z tej szuflady i do dziś spotykam się z ciekawą reakcją publiczności. Gdy ludzie przychodzą do teatru i widzą mnie na scenie, podchodzą potem do mnie i dziwią się. Mówią, „o rany, to pan jest takim aktorem, nie wiedzieliśmy. Myśleliśmy, że pan to tylko prowadzący teleturnieju”. Jednak, jak wiemy, teatr nie ma tylu odbiorców, co telewizja... Tymczasem serial „Ranczo”, w którym miałem przyjemność grać, okazał się prawdziwym sukcesem. To opowieść o takiej wsi, którą każdy z nas zna, o ludziach, których każdy z nas mógł kiedyś spotkać. W tym serialu jest trochę filozofii, trochę prawdy pokazanej w ciekawy sposób.


"Fakt": Żałuje pan prowadzenia „Randki z ciemno”?

Reklama


JK: Nie. Ten program dał mi popularność. Dziś, gdy aktorzy prowadzą programy, nie ma w tym nic dziwnego, nie są oni postrzegani tylko i wyłącznie jako prezenterzy. Ale ja prowadziłem „Randkę” wiele lat temu i mnie ludzie tak właśnie zapamiętali. A o tym, że grywałem wówczas w spektaklach Fredry czy Gombrowicza, wiedzieli tylko ci, którzy przychodzili do teatru.

Reklama


"Fakt"; Wziął pan też udział w „Tańcu z gwiazdami” i „Jak oni śpiewają”. Jak pan to wspomina?

JK: Bardzo dobrze. Szczególnie „Taniec”, bo ze śpiewem mam często do czynienia w spektaklach. Chociaż zawsze lubiłem tańczyć, to byłem jednak amatorem. To było bardzo duże wyzwanie fizyczne. Zwłaszcza dla faceta tuż przed andropauzą.

>>> CZYTAJ TAKŻE: "Olga Frycz mocno o ojcu"