Aktorka, która w grudniu skończy 30 lat, nie może już doczekać się rozpoczęcia nowego etapu w życiu.
- Jeśli będziecie biegać z kamerą za jedną osobą i dokumentować każdy dzień jej życia od 21. do 27. urodzin, to musicie być gotowi na to, że nie wszystko będzie piękne i różowe - tłumaczy Miller. - Przez ostatnią dekadę zaliczyłam wiele upadków i wzlotów. Dziś jestem spokojniejsza i czuję, że wkraczam w nowe, poważne życie. Mam nadzieję, że ludzie nareszcie zaczną widzieć we mnie dojrzałą kobietę.
Brytyjka dodała także, że praca w Los Angeles skłania ją do przemyśleń na temat upływającego czasu.
- Ostatnio zaczęłam przejmować się zmarszczkami i tym, że niektóre partie mojego ciała nie są tak jędrne jak kiedyś - przyznała gwiazda. - Pomyślałam: "Muszę iść na siłownię". A potem machnęłam na to ręką. Nie na tym powinnam się koncentrować. Los Angeles to pod tym względem prawdziwe piekło. Natura chce, aby ludzie najpierw byli młodzi, a potem starzy, i kropka.
Ostatni film w dorobku Sienny Miller to "Hippie Hippie Shake".