Jak donosi "Fakt":
- Ostateczna diagnoza była inna, ale słynna Andżela z „Psów” i tak sporo się wycierpiała:
– Przez dwa tygodnie miałam 40-stopniową gorączkę i nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Lekarze zdiagnozowali u mnie tylko grypę, ale ja już miałam majaki! – opowiada Agnieszka.
– Dopiero po kolejnym badaniu trafiłam do szpitala. Po pierwotnych podejrzeniach sepsy na szczęście okazało się, że to ostre zapalenie dróg moczowych. Mam duże pretensję do lekarza, który w porę nie zorientował się, że dzieje się ze mną coś złego, a przecież mogłam umrzeć! – dodaje aktorka.