Aktorka, pamiętana głównie dzięki roli księżniczki Lei w kinowej serii "Gwiezdne wojny", przez lata borykała się z uzależnieniem od leków. Dziś Fisher udziela cennych rad młodym koleżankom.

- Lindsay jest na dnie... powinna zupełnie wycofać się z show-biznesu i zamieszkać na południu Francji - pisze Fisher w otwartym liście opublikowanym w magazynie "Black Book". - Życie w świetle reflektorów bywa okrutne. Sprawia, że stajesz się przedmiotem. Praca w Hollywood to przywilej, dlatego każdy o niej marzy, ale kiedyś ten przywilej był nagrodą za talent i pracę. Dzisiaj wystarczy narobić wokół siebie trochę szumu i już jest się sławnym. Popularność jest ekscytująca, ale nigdy nie nadchodzi taka chwila, w której osoba sławna może usiąść spokojnie w fotelu i powiedzieć: "Dobra, już jestem sławna. Ale fajnie". Popularność trzeba pielęgnować, niczym ogród. Niech wam się nie wydaje, że Julia Roberts tylko siedzi w domu i bawi się z dziećmi. Moja rada dla młodego pokolenia Hollywood: Zadbajcie o dodatkowe umiejętności. Napiszcie książkę, nauczcie się grać na jakimś instrumencie, a przynajmniej zarządzać własnymi pieniędzmi. Ja nie miałam tej wiedzy i żałuję, że zmarnowałam wiele lat życia. Nie powtarzajcie moich błędów.

Reklama

Dorobek Carrie Fisher zamyka horror "Ty będziesz następna".