Jak barwnie opisuje "Fakt":
- Chcąc wypracować lekkość w nogach, giętki kark i elastyczność w biodrach, trzeba poświęcić na to mnóstwo czasu. Andrzej Gołota doskonale o tym wie. A że ma charakter twardziela, tańczy bez przerwy. Do utraty tchu. Aż świat wokół się chwieje... Jak trzeba, to nawet samotnie i do późnej nocy!
Ten człowiek stworzony jest do ciężkiej pracy. A jego upór, by nieco ołowiane nogi nabrały elastyczności baletmistrza, godny jest najwyższego podziwu. Ledwie zgasły światła kończące niedzielny odcinek „Tańca z gwiazdami”, a rozochocony pozostaniem w show pięściarz już zapragnął wrócić na parkiet.
Dlatego chętnie dał się namówić na wizytę w klubie, gdzie zazwyczaj spotykają się bohaterowie show TVN po występie. Tam z początku Andrzej był nieco markotny, bo musiał siedzieć przy barze, zamiast trenować. Jednak z minuty na minutę odzyskiwał energię, a w jego oczach pojawiał się zawadiacki błysk. Jeszcze chwila, a bokser już porwał do tańca swoją pierwszą partnerkę. Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy... I tak tańcował przez prawie całą noc.
Choć barmani zbierali już porozrzucane szklanki, Andrzej nie zamierzał dawać za wygraną. Wreszcie widząc błagalne spojrzenia personelu, przeniósł się na ulicę. Tam nie przeszkadzał mu ani brak tancerki, ani nawet wielkomiejska cisza. On po prostu chciał tańczyć! Dansingowym krokiem dotarł w końcu do taksówki.