Jak czytamy w "Fakcie":
- Bomba wybuchła 1 października, kiedy Wajda wystosował list gratulacyjny do Daniela Olbrychskiego z okazji otrzymania przez aktora tytułu magistra. Wajda napisał do swego młodszego kolegi. – Nie jest godny wręczać Ci tytułu magistra ten, kto sam nie ma nawet matury...
W środowisku filmowym zawrzało, a sam pan Andrzej stał się nieuchwytny. Nam jednak udało się porozmawiać z mistrzem i odtworzyć z nim dawne lata. – No, mam tylko tak zwaną „małą maturę”, okupacyjną – wyjaśnia Wajda. – W Radomiu zrobiłem tylko cztery klasy gimnazjum, oczywiście na tajnych kompletach. Po wojnie byłem byłem jeszcze w ostatniej klasie, ale już ciągnęło mnie do Krakowa – wspomina reżyser.
Gdy wybuchła wojna, pan Andrzej miał 13 lat. Jego ojciec Jakub, zawodowy wojskowy, został zmobilizowany, po czym wszelki słuch o nim zaginął. Później się okazało, że zginął na wschodzie z rąk Sowietów. Andrzej został sam z matką w Radomiu. Był w wieku gimnazjalnym, więc chodził do szkoły. Oto jak sam Wajda pamięta te wydarzenia. – W 1939 roku wszystko runęło. Mój ojciec zginął. Poszedł na wojnę i już nigdy z niej nie wrócił. Matka już nie mogła być tylko w domu, musiała też pracować, zaczęliśmy być robotnikami. Z inteligenckiej rodziny znaleźliśmy się w zupełnie innym środowisku. A przecież miałem 13 lat, jak się zaczęła wojna, więc tylko to, co mi zdążyła szkoła, dom i kościół powiedzieć do 13. roku życia, to we mnie zostało – mówił reżyser we wspomnieniowym filmie „Kredyt i debet”.
Jako nastolatek Wajda wyrywał się z Radomia. Skończył tam gimnazjum, zdobył tzw. „małą maturę”, ale ciągnęło go do Krakowa, do mieszkającej tam rodziny. Tuż po wojnie wyjechał i zaczął pracę jako ślusarz w warsztacie stryja, zaczął też malować i rysować. Zapisał się też na wydział malarski ASP. Jak wiadomo, w powojennym chaosie często przymykano oko na formalne braki w wykształceniu młodych ludzi. To dlatego Andrzej mógł zostać studentem. – Ale obiecałem, że szybko to nadrobię i zdam normalną maturę – bije się teraz w piersi pan Andrzej.
Nie udało się to jednak, bo szybko zaczął interesować się filmem i zadebiutował „Pokoleniem” już w 1954 r. Zaczął też drugie studia, reżyserię w Łodzi. Dyplom uzyskał dość późno, bo dopiero w 1960 r., gdy miał już 34 lata. Ale jakoś nikt z władz uczelni nie zwrócił uwagi na to, że w jego papierach nie ma Świadectwa Dojrzałości, a jest tylko „mała matura” gimnazjalna.