Aktor pracuje właśnie na planie nowego filmu Małgorzaty Szumowskiej - "Sponsoring". To międzynarodowa koprodukcja, a zdjęcia realizowane są w Paryżu i niemieckiej Kolonii. W rolach głównych zobaczymy m.in. Juliette Binoche, Joannę Kulig i Krystynę Jandę.

Reklama

Ale to niejedyne wakacyjne przedsięwzięcie, w którym bierze udział Andrzej Chyra. Aktor będzie też gwiazdą filmu „The Land of Oblivion” w reżyserii cenionej dokumentalistki - Michale Boganim, gdzie wystąpi u boku Olgi Kurylenko. Fabuła tego filmu odwołuje się do tragicznych wydarzeń z 26 kwietnia 1986 roku, gdy w elektrowni w Czarnobylu doszło do awarii reaktora atomowego. Zdjęcia do filmu realizowane będą jeszcze tego lata na Ukrainie.

W czym tkwi fenomen sukcesu Chyry? Być może w tym, że aktor w pracy nie lubi sobie pobłażać. Nie wybiera też prostych ról, woli te trudniejsze. "Potrzebuję bardziej skomplikowanego materiału i określonego typu postaci. Czatuję na takie propozycje, w których postać, którą mam grać jest niejednoznaczna, ma jakąś tajemnicę i życie wewnętrzne, którego nie do końca jestem świadomy, nie potrafię go rozgryźć. Takie postaci umiem grać. Do postaci jednoznacznych brakuje mi instynktu, umiejętności. Rzeczy naiwne nie bardzo mi wychodzą" - wyznał jakiś czas temu w jednym z wywiadów.

I nie sposób się z nim nie zgodzić. Sukces do niego przyszedł późno, bo dopiero 12 lat po ukończeniu warszawskiej PWST. Upragnione uznanie krytyki i popularność przyniosła mu rola Gerarda w „Długu”. Odtąd Chyra nie mógł już narzekać na brak pracy - reżyserzy chętnie obsadzali go w swoich filmach. Do najważniejszych kreacji w jego karierze należała rola Lucjana Bohme – czarnego charakteru w filmie „Komornik”. Widzowie nie zapomną wykreowanej przez niego postaci Kuby w filmie „S@motność w sieci„. Zwłaszcza, że losy granego przez niego bohatera tak bardzo skrzyżowały się z jego własnymi… I w filmie i w życiu partnerowała mu wtedy Magdalena Cielecka. Ale choć na ekranie para płonęła z namiętności, to w realnym życiu Chyra i Cielecka przeżywali wtedy pierwszy, ale nie ostatni kryzys. Dziś nie są już razem, choć jak oboje zapewniają, nadal łączy ich przyjaźń.

Reklama

Choć Chyra w sierpniu skończy 46 lat, to nie boi się starokawalerstwa. "Nie mam poczucia, że coś mnie goni. Kiedyś panikowałem, jak wszyscy: >>Skończyłem 30 lat, Boże! Już mam czterdziestkę!<<, byłem przerażony upływającymi miesiącami. Wydawało mi się, że tyle mi umyka. Ale w końcu pomyślałem, że nie ma co żałować mijającego czasu, bo i tak nie jestem w stanie nim zawładnąć. Teraz myślę: niech się zdarzy, co ma się zdarzyć – wyznał niedawno.

>>> Była Mroczka smaży się na leżaku