Kiedy Patrycja dzieli się swoimi obawami ze znajomymi, nie musi im tłumaczyć, na czym polega ten sport. Wszak wszyscy oni wiedzą, że to gra dżentelmenów. Ale czy przypadkiem nie jest to drogi sport? Nic podobnego! Jak można przeczytać w internecie, do jego uprawiania wystarczają "rozsądne pieniądze, które dobrze zarabiający menedżer może wyjąć z kieszeni kilkanaście razy w roku" - pisze "Fakt".
Słynna szkoła polo, która mieści się w Bukszy, ośrodku jeździeckim pod Warszawą, udziela początkującym graczom lekcji po 200 zł za godzinę. By cokolwiek umieć, potrzeba minimum 20 godzin, czyli należy wydać 4000 zł. Do tego wystarczy dokupić specjalny ubiór, wyposażenie, a jeśli chcemy mieć własne siodło - dodatkowo będzie to kosztowało jakieś 3000 zł.
A jeśli gracz zechce mieć własnego konia, odpowiednio przeszkolonego, wyda na niego nie więcej niż 20-25 tys. złotych. Ale te koszty ani Patrycji, ani jej męża biznesmena Rafała Pluteckiego nie przerażają. Najważniejsze, by syn kontynuował rodzinne tradycje, a przecież wiadomo, że wśród największych pasji męża Patrycji jest właśnie polo.