To jak kadr z filmu "Poszukiwany, poszukiwana". Pewne piątkowe popołudnie. Do jednego z warszawskich sklepów podjeżdża rosły mężczyzna. Wchodzi do delikatesów i po kilkunastu minutach obładowany siatami wraca do auta - pisze "Fakt".

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby wóz nie należał do Jolanty Kwaśniewskiej, a dobrze zbudowany pan nie był... tym, który towarzyszy prezydentowej niemal na każdym kroku. Czyżby Kwaśniewska, niczym filmową Marysię, posyłała ochroniarza po zakupy?

Reklama

"Ależ skąd!" - mówi w rozmowie z "Faktem" była Pierwsza Dama. I wyjaśnia, że ona w ogóle z ochrony nie korzysta. "W tej chwili oficerowie BOR-u nie uczestniczą w moim życiu. Nie mam ochrony już od dwóch lat. Nawet prywatnej" - zapewnia. "Nawet samochód sama prowadzę" - dodaje.

Kim w takim razie jest mężczyzna, który piątek, świątek czy niedziela chodzi za piękną prezydentową, odbiera ją z premier filmowych, doradza podczas zakupów i nosi pakunki? Odpowiedź może być tylko jedna. Ten pan pewnie jest "gosposiem" Kwaśniewskich.

Reklama

Najwyraźniej elegancki mężczyzna wygryzł swoją poprzedniczkę. Oznacza to, że w pracach domowych musi być naprawdę dobry. Poprzednia pomoc domowa Kwaśniewskich, której poświęciliśmy kilka publikacji, była bardzo pracowita. Gotowała, sprzątała i prała u prezydenckiej pary, a także nosiła zakupy i wyprowadzała na spacer psy.