Kilka dni temu Doda zdała szczęśliwie egzamin teoretyczny. Ale termin egzaminu praktycznego wyznaczono jej dopiero na lipiec. Gwiazda nie mogła jednak tyle czekać, zwłaszcza że już planowała przejażdżki różowym kabrioletem - pisze "Fakt"

Po wysłaniu odpowiedniego podania dostała nowy termin na ubiegłą sobotę. Na egzamin przyszła doskonale przygotowana - długość jej spodenek nie przekroczyła 12 centymetrów, a wysokość szpilek owszem tak. Towarzyszył jej także wianuszek dziennikarzy i kamerzystów oraz piesek.

Ale okazało się, że to nie wystarczy. Zaczęła nieźle - gdy wsiadła do samochodu z egzaminatorem, wszystko szło idealnie: łuk, wjazd na górkę i jazdę po mieście wykonała bezbłędnie. Niestety, gdy przyszło do parkowania - Doda poległa i musiała zamienić się z egzaminatorem na miejsca - informuje "Fakt"

"Nienawidzę przegrywać i jestem teraz tak zmotywowana jak nigdy dotąd. I choćbym miała co tydzień podchodzić do egzaminu, to zdam go nawet za cenę zamiany szpilek na trampki" - napisała Doda na swoim blogu.