Mimo błogosławionego stanu dziennikarka pracuje na pełnych obrotach. Oglądając ją na szklanym ekranie, gdy prowadzi duże imprezy, trudno uwierzyć, że rozwiązanie już niedługo. "Czuję się świetnie, nie mam żadnych mdłości, nie jestem senna czy osłabiona" - zapewnia Paulina.

I patrząc, z jaką werwą prowadziła na na początku lutego eliminacje do konkursu Eurowizji, widać, że ani trochę nie oszukuje. Jedyną rzeczą, z której świadomie zrezygnowała, był Puchar Świata w Zakopanem. "Wolę nie ryzykować i nie narażać się na przeziębienie, wybieram prowadzenie imprez w studiu, gdzie jest cieplutko" - dodaje.

A kiedy wybiera się do szkoły rodzenia? Nigdy! "Tak naprawdę jestem strasznym leniem i nie lubię się zbytnio ruszać. Jeśli chodzi o sport i ruch, jestem dobra, ale tylko w teorii" - śmieje się dziennikarka.

I choć Paulina i jej mąż, dziennikarz sportowy Marcin Feddek, nie posiadają się z radości, że wreszcie zostaną rodzicami, do tej pory nie wiedzą, jakiej będzie płci. Nie zabawiają się też w wymyślanie imion. "Wszystko w swoim czasie, nie ma co szaleć" - mówi prezenterka, która dla innych przyszłych mam może być wzorem opanowania.





Reklama