Komórki tej firmy są szczególnie uwielbiane przez wszelkiej maści menedżerów z powodu mnogości funkcji biznesowych. Mało kto jednak wie, że mogą również uratować życie. I nie chodzi tu bynajmniej o możliwość zadzwonienia po pomoc.

Reklama

Telefon w kieszeni sprawił, że pechowy narciarz zaklinował się w lodowej szczelinie i nie spadł w głęboką, 200-metrową przepaść, gdy zjeżdżał ze szczytów Matterhorn i Monterosa. "Po ok. 20 metrach, szczelina zwęziła się, a ja utknąłem między ścianami jak korek w butelce" - powiedział narciarz. "Na szczęście, te kilka centymetrów telefonu wystarczyło, aby powstrzymać mój upadek" - dodał.

David złamał szczękę, uszkodził zęby, złamał kość w klatce piersiowej, a jego nos prawie oderwał się podczas upadku. Ale przeżył.

"Ratownicy musieli zorganizować świder, aby wyciągnąć lód dookoła mnie" - wspomina David. "W końcu został sprowadzony helikopter ratowniczy i zostałem wyciągnięty" - dodaje.

Narciarz został przetransportowany helikopterem do szpitala w Bernie, gdzie chirurdzy zrobili wszystko, aby uratować jego nos. Co ciekawe, komórka była nadal sprawna i pan Fitzherbert mógł dzwonić do żony, podczas swojego 10 dniowego pobytu w szpitalu.

Reklama

Ta historia to kolejny dowód na to, że przedmioty codziennego użytku mogą nam pomóc wtedy, kiedy się tego najmniej spodziewamy.