Podejmując kwestię festiwalu w Opolu, wszyscy mówią o wykonawcach, o tym, co się komuś podobało, a co nie. Uważam jednak, że takie dywagacje nie mają sensu, bo to wszystko jest kwestią gustu.
Najgorsze jest to, że nikt nie spytał, dlaczego tak się dzieje. Dlaczego poziom muzyki i muzyków jest coraz niższy? Odpowiedź jest prosta. Branża muzyczna jest po prostu biedna. A jest biedna za przyzwoleniem mediów, np. internetu czy wielu gazet propagujących jakieś jednoosobowe partie pirackie, które zezwalają na okradanie artystów. Jest na to także przyzwolenie władzy.
Nie ściga się w Polsce piractwa ani nie robi się zmian w prawie autorskim, które mogłyby coś polepszyć. W stacjach radiowych powinno być grane 50 proc. polskiej muzyki. Niestety, z wyjątkiem stacji publicznych nikt tej normy nie wyrabia, chyba że puszczając polską muzykę w nocy w formie reklam bądź jako muzykę instancyjną, czyli podkład pod rozmowę. Realnie rzecz ujmując, w ciągu dnia gra się 3-4 polskie piosenki. Jak ma być zatem sprzedawana polska muzyka, skoro nie gra się jej w naszych stacjach radiowych?
Reasumując: nie ma muzyki w polskich stacjach radiowych, nie rozwija się rynek, nie ma dobrych produkcji. Artyści nie zarabiają, bo ich utwory nie są prezentowane w eterze, a do tego są okradani przez internautów. Pytanie więc: skąd mają się brać pieniądze na nowe, bardzo drogie, niestety, produkcje popowe? W konsekwencji mamy taki opolski festiwal, jaki mamy.
Skąd mamy mieć dobre teksty, skoro większość dobrych tekściarzy, m.in. raperów, poszła pracować do agencji reklamowych. Oni nie mieli za co żyć w branży muzycznej. I tak koło się zamyka. Nie ma pieniędzy - nie ma dobrych artystów w branży muzycznej.