>>> Mandat za hałasowanie podczas hejnału

Ja mam w sobie ciszę i jak słyszę hejnał, to nic mi w tym nie przeszkadza. Nie wiem, czemu miałby służyć zakaz rozmawiania i słuchania muzyki podczas jego grania. Mandaty za mówienie są czymś abstrakcyjnym. Czy to ma znaczyć, że strażnicy będą wchodzić do restauracji i sprawdzać, czy muzyka nie gra za głośno?

Reklama

Zastanawia mnie to, że radni Krakowa nie mają się czym zająć. Bo te problemy, które poruszają, są naprawdę marginalne. Czasami stwarza się pewne problemy, tylko po to, aby zamydlić inne. A problemów mamy tysiące, i to bardzo ważnych. I prawdę mówiąc, jest mi głupio się wypowiadać na ten temat. Bo muszę walczyć o pieniądze, aby ratować ludziom życie, a tymczasem marnuję czas, rozmawiając o hejnale. Gdyby radni zajęli się innymi, ważnymi rzeczami, to na pewno nam wszystkim byłoby lepiej. Dziwne, że przed wyborami politycy zaczynają się zajmować tak błahymi sprawami. My szanujemy hejnał, a to, że czasem ktoś się śmieje podczas jego grania, to bardzo fajnie, bo jest on wtopiony w naszą rzeczywistość.

Odkąd żyję w Krakowie, zawsze przychodziłam z dzieckiem na rynek, pospacerować i posłuchac hejnału. Nigdy nie przeszkadzały mi w tym głosy innych. Hejnał współgra bowiem doskonale ze wszystkimi dźwiękami, a jak ktoś chce go sobie posłuchać, to zadziera głowę do góry. Każdemu dziecku pokazujemy: patrz tam jest trąbka, i zawsze się ten hejnał słyszy bez względu na całe otoczenie. I tak jak w życiu, raz jest burza, raz jest słońce, raz ktoś mówi, raz nie mówi. Moim zdaniem jest dobrze, tak jak jest. Dlatego kompletnie nie rozumiem, w czym tkwi problem.

Reklama

Jeżeli w Boże Ciało procesja będzie przechodzić w momencie wygrywania hejnału, to znaczy, że wszyscy jej uczestnicy mają stanąć?