Orzeł z Wisły swój wąsik nosił od wczesnej młodości. Teraz jednak doszedł do wniosku, że czas na zmianę wizerunku - pisze "Fakt". To wielkie zaskoczenie, bo jeszcze niedawno Adam Małysz nie wyobrażał sobie pozbycia się zarostu.
"Nie muszę podobać się wszystkim. Przecież nie szata zdobi człowieka, wygląd też nie jest ważny. Liczy się to, co w sercu!" - przekonywał skoczek. "Wąsy noszę, od kiedy pamiętam i nie mam zamiaru się ich pozbywać" - dodawał.
Po zakończeniu ostatniego sezonu zmienil jednak zdanie. "Nie mam wprawy, nigdy nie goliłem wąsów. Mam nadzieję, że się nie zatnę" - martwił się jeszcze przed tym śmiałym krokiem. Kilka chwil później ocenił swoje dzieło: "Nie jest źle".
>>> Małysz: Po Ga-Pa chciałem zakończyć karierę
Zupełnie co innego o gołej twarzy Adama Małysza sądzi jego żona Izabela. "Moje prośby nic nie dały. Jak zwykle postawił na swoim, a ja będę musiała się przyzwyczaić do jego nowego wyglądu" - skarży się "Faktowi".
>>> Małysz chowa się przed turystami
Warto przypomnieć, że wąsy mistrza były kiedyś obiektem zakładu. W 2005 roku Adam założył się ze swoim menedżerem Edi Federerem, że jeśli obroni w Oberstdorfie mistrzostwo świata, zgoli zarost.
Radzimy jednak wziąć poprawkę na to, że dziś jest 1 kwietnia, czyli Święto Kłamczuchów. Wcale się nie zdziwimy, jeśli jutro okaże się, że Adam Małysz wciąż dumnie nosi swój wąsik.