Były premier kupił bilet i wsiadł do autobusu komunikacji miejskiej. Nie wzbudziło to sensacji wśród pasażerow. Widać, uznali, że również Tadeusz Mazowiecki może śmiało się przemieszczać, tak jak oni. I nie ma w tym niczego nadzwyczajnego.

Reklama

A jednak jest. Takie zwyczaje wśród polityków, tych czynnych i tych, którzy już swoją rolę w historii odegrali, są w Polsce niespotykane. To nie Skandynawia, gdzie nawet szefowie rządów i monarchowie jeżdżą do pracy rowerem. W naszym kraju polityk musi jeździć limuzyną. Okazuje się jednak, że nie każdy.

>>> Kaczyński kiwa się na biurku Tuska