Livia Klaus oczywiście utrzymywała to w tajemnicy. Ale wystarczyła chwila nieuwagi, by sprawa wyszła na jaw. Fotoreporter uchwycił panią prezydentową, jak trzymając się czule za rączkę, idzie z ochroniarzem podczas oficjalnego spotkania z żonami innych europejskich prezydentów - pisze "Fakt".

Reklama

Rzecznik prezydenta nieudolnie bagatelizował to zdarzenie. "Ochroniarz pomógł pani prezydentowej zejść po schodach" - wyjaśniał. Tyle że wcale tam schodów nie było.

Na dodatek ochroniarza sfotografowano w domku, którzy Klausowie kupili jakiś czas temu. Co to może znaczyć? Odpowiedziała osoba z otoczenia pary prezydenckiej: "Tylko podczas oficjalnych spotkań Klausowie udają, że w ich małżeństwie nic złego się nie dzieje" - pisze "Fakt".

Ale prawda jest inna. Klaus mieszka w siedzibie prezydenta, jego żona w domu w dzielnicy Kobylisi. Praktycznie są w separacji. Dla obojga jest to jednak wygodne. Pani prezydentowa ma swojego ochroniarza, a jej mąż nadal spotyka się w hotelach ze swoją stewardesą - pisze "Fakt".

Reklama