"Fakt" podpatrzył byłą pierwszą damę na zakupach w warszawskiej Hali Mirowskiej. Kupiła owoce, pieczywo i całą zgrzewkę wody mineralnej. Ale nie musiała się martwić, co zrobić z ciężkimi siatkami.
Prywatny ochroniarz, gdy tylko za coś zapłaciła, natychmiast zabierał jej pakunek z rąk. I poszłusznie szedł za swoją szefową. Inne kobiety patrzyły na panią prezydentową z nieskrywaną zazdrością - relacjonuje bulwarówka.
Gdy one obładowane siatkami w ukropie czekały na przystanku na autobus, Kwaśniewska usiadła na tylnym siedzeniu klimatyzowanego auta i wróciła do domu - dodaje z przekąsem "Fakt".