Bulwarówka stawia odważną tezę - pisze, że korki w stolicy to nie efekt remontów, ani złych urzędniczych decyzji, ani nawet masowych powrotów z wakacji. To wina takich kierowców, jak Janusz Korwin-Mikke, którzy za nic mają drogowe przepisy.

"Fakt" relacjonuje to tak: Niezwykle ruchliwa ulica Tamka na Powiślu w centrum Warszawy. Ruch w miarę płynny - mimo zwężenia spowodowanego remontami. Nagle jeden z samochodów znienacka parkuje na środku jezdni, tuż przy początku odcinka wyłączonego z ruchu. W ten sposób uniemożliwia innym pojazdom płynną zmianę pasa. Tworzy się gigantyczny korek. Z tej fatalnie zaparkowanej toyoty wysiada nie kto inny, a znany polityczny hucpiarz Janusz Korwin-Mikke.

Gazeta oburza się, że polityk sprawiał wrażenie człowieka wręcz zadowolonego ze swego wykroczenia. Jak gdyby nigdy nic porzucił auto i poszedł z wnuczką na drugą stronę jezdni do sklepu z ubraniami.



Reklama

Więcej zdjęć na eFakt.pl