O posłance Błochowiak można powiedzieć, że ma wszystko. Dobrze płatną pracę przy ul. Wiejskiej w Warszawie, sławę, którą przyniosła jej sejmowa komisja śledcza, a oprócz tego wdzięk, urodę, no i oczywiście luksusowy samochód - zachwyca się "Fakt". Do tej pory w życiu Anity Błochowiak czegoś jednak brakowało. A właściwie kogoś. Brakowało silnego mężczyzny u boku.
Sytuacja się jednak zmieniła. "Fakt" podpatrzył Błochowiak podczas namiętnej randki z tajemniczym przystojniakiem. Para późną porą wybrała się na miasto. Niestety, knajpka z sushi była zamknięta, więc zakochani wybrali inny lokal przy ul. Żurawiej. Tam nie zabawili jednak długo, bo... postanowili przenieść się do samochodu - relacjonuje bulwarówka.
Para, oddzielona szybami od przechodniów, zapomniała o całym świecie. W końcu okazało się,że nawet przestronna terenówka jest jednak niezbyt wygodna dla dwójki dorosłych ludzi. Posłanka i jej tajemniczy amant przenieśli się więc do jej mieszkania - pisze "Fakt".
W tym samym czasie w siedzibie SLD trwała feta na cześć nowego przewodniczącego. Co tam jednak partyjny kongres. Miłość jest najważniejsza - twierdzi "Fakt".