Inne
Inne

Szedł krokiem miękkim, choć prężnym. Spieszył się, bo za chwilę w warszawskiej hali Reduta miała się zacząć prezentacja uczestników "You Can Dance - Po prostu tańcz". A on tam musiał być. Taki tego dnia miał cel - pisze "Fakt".

Inne
Reklama

Był o krok. Od celu dzieliło go jedynie kilka stopni. Żwawo na nie wskoczył. Jeden, drugi, trzeci... Szczyt był tuż-tuż. I nagle katastrofa - Janiakowi poplątały się nogi. Miał ułamek sekundy na decyzję - lewą zaatakować, czy prawą. Wybrał źle i zachwiał się. Szybka kontra, ale już było za późno. Bezlitosna grawitacja ciągnęła w dół. Ramiona walczyły, biczując powietrze. Środek ciężkości był na te zabiegi głuchy. Janiak leciał na twarz. Przegrywał tę walkę. Gwałtownie i nieodwołanie zbliżała się ziemia - kpi "Fakt".

Reklama

Lata spędzone w klubach fitness podpowiedziały jednak rozwiązanie. Ostatkiem sił zdobył się na długi sus do przodu. Udało się! Lekkie zachwianie, skręcone kolana, nieprzyjemny kontakt z metalowymi drzwiami. Ale wygrał. Stał. Osiągnął szczyt - twierdzi bulwarówka.