"Było to prawie 30 lat temu, na planie filmowym" - zwierza się "Faktowi" Barciś. Pracowali przy jednym serialu. On - zdolny i świetnie zapowiadający się aktor, ona - asystentka montażystki. Cała ekipa mieszkała nad morzem, w domkach kempingowych. "Kiedy po całym dniu zdjęć ledwo żywy dowlokłem się do przydzielonego mi domku, byłem w szoku! Nieposłane, rozbebeszone łóżko! Poprosiłem o inny domek. Powiedziano mi, że w domku drugiej reżyserki jest wolna sypialnia".

Reklama

Kiedy tam dotarł, okazało się, że i w tym łóżku nie może się położyć, bo ktoś tam już spał. Panie się nie spodziewały, że sąsiedni pokój też będzie zajęty, postanowiły zatem, że jedna z nich się do niego przeniesie. I kiedy już po dniu ciężkiej pracy spokojnie poszły do łóżek, nagle zjawił się zdenerwowany Artur Barciś - czytamy w "Fakcie". "Troszkę pokrzyżowałem im plany" - śmieje się gwiazdor. "Po prostu ta z pań, która zajmowała moje łóżko, musiała się wynieść".

Następnego dnia wszyscy wracali autokarem do Warszawy. Barciś zdążył już ochłonąć po nocnym incydencie i chciał jakoś to wszystko załagodzić. A kiedy w świetle dnia przyjrzał się, kogo wyrzucił z łóżka, stwierdził, że ta pani bardzo mu się podoba - pisze "Fakt". Nie namyślając się długo, dosiadł się do Beaty, bo tak miała na imię. "Aby przełamać lody i czymś ją zaskoczyć, zapytałem, czy zostanie moją żoną" - wspomina Barciś. Beata przekonana, że on żartuje, natychmiast powiedziała "tak"!

Od tego momentu są nierozłączni.

W ciągu tych 25 lat Barciś stał się gwiazdą. Ostatnio rozśmieszał nas jako Norek w "Miodowych latach", a także bawił jako trochę cyniczny, a trochę przestraszony Czerepach w "Ranczu". Ale w jego małżeństwie nadal jest tak, jak na początku - pisze "Fakt". Dochowali się syna Franka. Wybudowali dom pod Warszawą. Barciś docenia to, co dostał od losu, i przyznaje, że jest szczęśliwym człowiekiem. Kto wie jakby się potoczyły jego losy, gdyby w tamtą letnią noc przed laty pani Beata nie położyła się spać w jego pokoju? - zastanawia się bulwarówka.