Kiedy zapowiedział jej, że przed majową walką z Graciano Rocchiggianim zamierza w ramach przygotowań biegać zimą po gdańskiej plaży, otrzymał solidną burę.
"Jak ty zamierzasz trenować?! Masz odpowiedni strój? Chcesz mi się przeziębić? Marsz na zakupy! Nie będziesz biegać mi w slipach" - mówiła podniesionym głosem Basia. "Tygrys" spuścił głowę i potulnie udał się na poszukiwanie odpowiedniego stroju dla siebie. Miał prawo tylko... wybrać miejsce zakupów.
"Postanowiłem, że pójdziemy do firmowego sklepu sportowego, który prowadzi mój kumpel w cetrum handlowym Manhattan we Wrzeszczu. Jest na tym samym piętrze, co moja fundacja. Daleko nie trzeba chodzić, a poza tym może będą mógł liczyć na jakąś zniżkę" - śmiał się Michalczewski, którego spotkaliśmy na zakupach.
Darek nie musiał się jednak martwić o kasę. "Schowaj portfel. Ja płacę" - zapowiedziała przy kasie jego dziewczyna. "Mój chłopak musi się efektownie prezentować, nie może wyglądać jak jakiś łachmaniarz. Ważne jest także to, aby było mu w tym stroju ciepło i wygodnie. Przecież w zimie na plaży łatwo się przeziębić".
"To pierwsza moja dziewczyna, która kupuje mi prezenty za pieniądze, których nie otrzymała ode mnie. Najważniejsze, że o mnie dba i się troszczy" - dodał zadowolony Darek, wracając do domu obładowany pakunkami. Ciuchów, wybranych i kupionych przez jego dziewczynę, wystarczy mu co najmniej na kilka walk.