Czy nie wiedziała, że takim "przysmakiem" może mężowi jedynie zaszkodzić? Wręcz przeciwnie. Celowo podawała mu faszerowane narkotykami mięso. Bo - jak sama przyznała - chciała, by Chiofallo stracił pracę. A wszystko z troski o ukochanego.

Reklama

"Nie chciałam, żeby umarł na zawał albo został zastrzelony" - mówiła przed sądem.

Dodała, że miała dostęp do marihuany z racji swojego zawodu - zajmuje się uśmierzaniem marihuaną silnych bóli pleców.

Historia dramatu z klopsami w roli głównej nie przekonuje jednak przedstawicieli nowojorskiej policji. "To niezbyt wiarygodne" - twierdzą.