Okazuje się że lansowanie się i bywanie na imprezach dla Anny Samusionek jest ważniejsze niż jej własne dziecko - uważa "Fakt". Kilka dni temu na otwarcie nowej restauracji aktorka, mimo późnej pory, przyszła ze swoją zaspaną 4-letnią Angeliką.
Wiadomo, że na nadmiar pracy Samusionek ostatnio nie może narzekać. Po tym jak przestała grać w "Plebanii" ,nie pojawiła się żadna nowa oferta pracy. Nic więc dziwnego że bywanie na najróżniejszych imprezach to dla niej okazja, by się pokazać i nie zostać zapomnianą - twierdzi "Fakt".
Ale też przecież nie jest aż tak uboga, by nie stać jej było na wynajęcie niańki na parę godzin. Tak postąpiłaby każda odpowiedzialna matka. Ale Samusionek wolała zaciągnąć dziecko na bankiet zaczynający się o 20.00 - oburza się "Fakt". Widać było, że córeczka aktorki marzy tylko o powrocie do domu i pójściu do łóżka. To jednak wcale nie wzruszyło mamy. Mimo że mała słaniała się na nogach i kaprysiła, musiała zostać do późna, bo mama się dobrze bawiła - czytamy w "Fakcie".