Weszli na chwilę na molo, a potem wybrali się na dłuższy spacer po plaży. Michalczewski z ojcowską troską opiekował się małym synkiem. Założył ma na oczy okulary przeciwsłoneczne i dumnie paradował po piasku. Gdy zmęczyli się spacerowaniem, wpadli do pobliskiej restauracji na obiad.

Reklama

"Cieszę się każdą chwilą spędzoną z najbliższymi. Nie ma dla mnie nic cenniejszego od mojej żony i synka. Tylko oni się dla mnie liczą" – podkreśla z dumą „Tygrys".

>>> Czytaj też: Sosnowskiemu pomoże psycholog