Dorota Gardias i Marcin bawili się na do późnych godzin nocnych. Czegóż oni nie wyczyniali tego wieczoru! Wyglądali jak para nastolatków na koloniach, którzy poznają smak wolności z dala od rodziny. Czasem się wygłupiali, czasem rozmawiali, a niekiedy poważnieli i patrzyli sobie głęboko w oczy. Nie szczędzili sobie też czułości.
Gdyby nie to, że oboje od lat są w stałych związkach, można byłoby pomyśleć, że poczuli do siebie miętę.
Na takie swawole mogą sobie pozwolić tylko dobrzy przyjaciele. Chociaż niejeden postronny obserwator, widząc ich w takiej sytuacji, mógłby pomyśleć zupełnie coś innego!
>>> Czytaj także: Kaczyński: Lubię szybką jazdę!