Wojciechowska nie jest typem wymuskanej celebrytki, która rozpacza nad każdą zmarszczką. Teraz, gdy wróciła z Nowej Gwinei - gdzie zdobyła najwyższy szczyt Oceanii Puncak Jaya - opowiedziała "Faktowi" o cenie, jaką płaci za narażanie cery na ekstremalne zimno lub upał.
"Czas rzeczywiście biegnie i wyglądam tak, jak wyglądam. Wiem, że narażam cerę i dłonie na warunki atmosferyczne. Gdybym miała trochę czasu, to może poszłabym na jakiś zabieg kosmetyczny. Ale na szczęście nie mam. A że muszę w ten sposób płacić za to, co robię? Cóż, to po prostu moja pasja" - powiedziała Wojciechowska.
"Poważne odmrożenia buzi i dłoni miałam raz. Rzeczywiście wtedy moja twarz bardzo źle wyglądała. Ale to była moja wina, bo źle pielęgnowałam skórę" - wspomina podróżniczka. "Ostatnio jednak nie miałam z tym problemu, bo nauczona doświadczeniem lepiej osłaniam twarz przed mrozem i przed słońcem" - dodała w rozmowie z "Faktem".
"Poważne odmrożenia buzi i dłoni miałam raz. Rzeczywiście wtedy moja twarz bardzo źle wyglądała" - wspomina Martyna Wojciechowska. przyznaje, że w licznych wyprawach ucierpiała jej cera. "Gdybym miała trochę czasu, to może poszłabym na jakiś zabieg kosmetyczny" - dodaje.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama